wtorek, 16 maja 2017

Od Yume c.d. Halta

Szłam nieśpiesznie po lesie. Zdawało mi się, jakby powietrze wokół starał się mnie udusić. Nie była to sprawka gęstej sierści, która teraz tworzyła pewnego rodzaju izolację od gorąca, a płonących z wysiłku płuc. Tak szybko jednak dawno już nie biegałam... Chyba powinnam popracować nad swoją kondycją. Tak, to zdecydowanie dobry pomysł. Aby dotrzeć, gdzie aktualnie się znajduję, musiałam pokonać kawał drogi. A to oznacza ból mięśni, duszność i zmęczenie. Oraz pragnienie. A nigdzie jak dotąd nie płynął nawet mały strumyczek wody. Najmniejszy, nawet kropelka, by uratować mnie od płonącego żywym ogniem gardła. Kaszlnęłam cicho, chcąc pozbyć się guli narastającej w nim. Na dodatek się potknęłam i runęłam jak długa na twardą ziemię. Przeklinając w myślach i swój idiotyczny pomysł, i wszystko inne, co w tej chwili zdawało się chcieć mnie zabić, wstałam z wolna i ruszyłam dalej. I w tym samym momencie usłyszałam cichy głos. Wilka. Czyli jest tu jakiś samotny wilk? Albo co gorsza, cała wataha? Poczułam ukłucie strachu, ale zdołałam się wyprostować i stanąć dumnie. O ile utrzymam właściwą postawę, mogę wydać się groźniejsza, niż w rzeczywistości. A to da mi przewagę, przynajmniej taką miałam nadzieję. Po chwili mym oczom ukazał się nieco mniejszy ode mnie samej wilk o sierści w większości w odcieniach szarości. Zaczął powoli podchodzić. Z każdą chwilą, gdy się zbliżał, odczytywałam z niego coraz to więcej. Wyglądał na basiora grubo ponad dziesięciu lat, a więc nie mógłby mi zbytnio zaszkodzić. Mogłabym chociażby uciec, jego stare kości nie powinny działać tak sprawnie, jak moje, zaledwie pięcioletnie. Jego postawa nie wyrażała wrogiego nastawienia, ale to mogły być tylko pozory. Czysta gra.
- Witaj, jestem Halt - przedstawił się. Na moment odczekałam by dowiedzieć się, czy nie powie czegoś jeszcze, ale nie. Zapanowała cisza po jego przyjaźnie wypowiedzianych słowach. Na moment zastanawiałam się, co począć. Postanowiłam pierw zadać najważniejsze pytanie:
- Jestem na terenie watahy, do której należysz? - spytałam chłodnym tonem. Starca najwyraźniej to jednak nie zraziło, gdyż zdawał się uśmiechnąć jeszcze szerzej.
- W rzeczy samej. Może masz ochotę dołączyć? W przeciwnym razie radzę ci się oddalić, nim ktokolwiek inny cię nie zauważy - ostrzegł. Po jego pysku przeszedł taki wyraz, jakby miał zaraz dodać "O ile już cię nie zauważyli.". Ale ponownie zapanowała cisza. W powietrzu dało się wyczuć zapach zapach wilczej sierści. Tak, zdecydowanie musiał tutaj być więcej, niż jeden osobnik. A ja szukam swojego stada, więc dlaczego nie miałabym dołączyć? Wiedziałam, że nie może być przywódcą watahy. Gdyby tak było, byłby już na celowniku jako łatwy przywódca do pokonania. A wydaje się dość przyjazny. Może więc da mi trochę czasu na to, by się rozejrzeć i dać podjąć decyzję?
- Czy mogłabym się jeszcze rozejrzeć?
- Tak, ale w takim wypadku powinienem ci towarzyszyć. Kto wie, co cię tutaj sprowadza - spojrzała na niego kątem oka. Nawet jeśli stary, to postępował rozsądnie.

Halt?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony