Poczułam dużą sosnę obok siebie. Idealne miejsce na nocleg. Ułożyłam się pod nią wygodnie i od razu zasnęłam. W końcu nigdy nie miałam z tym żadnego problemu. Wilki, użalające się na bezsenność, często mówiły, że przeszkadza im światło. U mnie taki problem raczej nie mógł zaistnieć.
***
Obudziłam się. Znowu koszmary... Ale obiecałam sobie już o tym nie myśleć... Jakiekolwiek by to było ciężkie.
-Dziadku! Dziaaadku! Jakieś obce wilki chcą z tobą porozmawiać! -zawołałam wbiegając do jaskini.
-Tak? Poczekaj tu w takim razie -to mówiąc zmarszczył brwi i odwrócił się w stronę wejścia.
Wyszedł. Zostałam sama w pokoju. Nudziło mi się. Trochę pochodziłam w kółko, trochę po siedziałam bez ruchu. W końcu położyłam się i zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie mamę i tatę. Oraz kilku starszych braci. Wyobraziłam sobie jak moi wspaniali bracia pokonują tych głupich smarkaczy, którzy wiecznie się ze mnie nabijali. Wyobraziłam sobie siostrę bliźniaczkę, która była moją prawdziwą przyjaciółką. Oni wszyscy zginęli... Gdyby nie tamten wypadek wszystko byłoby dobrze. Nie byłabym w całym swoim życiu skazana tylko na wizualizację. Pamiętałabym jak wyglądają kolory. Miałabym kochającą rodzinę, może nawet taką, jaką sobie zawsze wyobrażałam.
Poczułam w oczach łzy. Byłam ślepa, ale potrafiłam płakać. Otworzyłam oczy i nagle ogarnęło mnie przerażenie. Było cicho. Cicho, zimno i pusto.
-Dzia... Dziadku!? -krzyknęłam ogarnięta złym przeczuciem.
***
Jeszcze raz. Obudziłam się. A więc zapewne był już kolejny dzień. Wstałam. Musiałam długo spać, bo mój nos nie był tak wrażliwy jak zawsze. Stałam chwilę, zastanawiając się co robić. Po chwili mój nos wrócił do zwyczajnej formy.
Nagle wyczułam jakiegoś wilka. Jego zapach był mocny, musiał być blisko. Nawet jakieś dziesięć metrów. Widział mnie? Pachnął watahą, której terytoria naruszyłam. Wpakowałam się w niezłe kłopoty.
< Nathair? Wybacz, że takie krótkie i... Kiepskie. Muszę napisać nią kilka opowiadań, żeby się wczuć.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz