Dziś było wyjątkowo chłodno, jednak nie zważając na to wybrałam się na krótki, samotny spacer. A choć zwykle nie lubiłam spacerować sama, zrobiłam wyjątek mając nadzieje że spotkam kogokolwiek po drodze. Obojętnie przeszłam obok jaskini Alfy by nie zacząć opisywać piękna wokół. Z oddali ujrzałam jak Dakota wychodzi na zewnątrz spoglądając w moją stronę. Z uśmiechem na pyszczku stanęłam na dwóch łapach i zawyłam na powitanie. Może z lekko zdziwiona moim zachowaniem przywódczyni zaśmiała się i również się przywitała. Jednak ja poszłam w swoją stronę, a ona w swoją. W końcu ma ważne sprawy, wiele rzeczy spoczywa na je barkach. A choć nie wiem do końca jak to jest, to mam nadzieje że nie będę musiała wiedzieć. Tereny nie były mi do końca jeszcze znane, jednak wiedziałam o gdzie-bytności (wiem, fajne słowo) tego wodospadu, zapamiętałam jego położenie bo kocham wszelakie wodospady. Doskonale wiem jak dojść do Dakoty, do lasu ...dobra on nas otaczał i na plażę. Gorzej jest już z innymi terenami które nie pamiętam zbyt dobrze. Choć, nie powinnam zgubić się w tej watasze. Kiedy tak chodziłam , w oddali ujrzałam jakąś małą sylwetkę wilka. Ostrożnie ukryłam się w krzakach by podejść bliżej. Okazało się iż jest to mały szczeniak który ugania się za królikami, nie wiedziałam że mamy w watasze szczeniaki. Dość ciekawe, co do mojej ciekawości ...właśnie byłam ciekawa czyim dzieckiem jest. Nie wiedziałam że jest jakaś para w watasze, a może i nie ma? Z resztą, nie ważne. Szczeniak co chwilę się przewracał a królik przeskakiwał nad nim, śmiesznie to wyglądało więc zaśmiałam się cichutko zakrywając pyszczek łapą. Wyszłam powoli z krzaków, podeszłam od tyłu młodego. Na mój widok królik przestał się zabawiać kosztem wilczka i spojrzał na mnie. Nie miałam na niego chęci ponieważ nie jadam mięsa, jednak uśmiechnęłam się pokazując moje białe kiełki. Wtedy to szczyl złapał królika za gardło i walnął nim o ziemię, królik na wpół żywy leżał na krótkiej trawie. Szczen ucieszony zaczął krzyczeć:
-Tak, udało mi się. Złapałem królika, wiedziałem że mi się uda. To nie było takie trudne.
No i wtedy właśnie obrócił się i zobaczył mnie, z lekka przestraszony odskoczył do tyłu wpadając na królika i przewracając się o niego. Od razu podeszłam bliżej i z troską powiedziałam:
-Przepraszam że Cię przestraszyłam, nie bój się . Należę do tutejszej watahy, Królestwa Nocy.
On skinął łebkiem i wstał wypinając dumnie pierś , po czym wziął zorientował się że królik właśnie mu ucieka. Bez zastanowienia skinęłam głową na znak, że powinien go gonić. Wilczek dogonił królika w kilka sekund , ten widząc to przyspieszył. Kiedy królik się obejrzał, patrząc jak daleko jest jego przeciwnik...walnął w drzewo. Ja syknęłam zamykając jedno oko:
-Auć.
Dumy samczyk wziął królika w zęby i podbiegł do mnie. Odłożył go i mruknął:
-Proszę Pani, ja jestem Cheetos i nie należę do tego nocy. Jestem tutaj od niedawna. A Pani jak ma na imię?
Uśmiechnęłam się do niego po czym machnęłam ogonem na prawo i lewo. Cheetos, z jednej strony z kimś lub czym kojarzyło mi się to imię, a z drugiej nie miałam pojęcia że istnieje takie imię. Miałam chwilowy mętlik w głowie który postanowiłam od razu zażegnać przedstawiając się jak to przystało na samiczkę z manierami i kulturą:
-Mam na imię Naili.
On zaczął merdać ogonkiem tak szybko, że myślałam że zaraz odleci. Jego błękitne oczka z zaciekawieniem patrzyły na moją osobę. Nie byłam do końca pewna ale chyba nie mógł przebywać na tych terenach. A ja jako szpieg nie powinnam dopuścić do tego by jakiś nieznajomy się tutaj pałętał.
-Nie możesz tutaj przebywać maluchu, niestety to tereny Królestwa Nocy.
Kiedy to powiedziałam automatycznie wyczułam niedaleko pewną parkę wilków z Naszych terenów. O bosz, jak mnie teraz z nim zobaczą? Chyba mnie rozszarpią i wygnają od razu z tych terenów. Spojrzałam w ich stronę, nie znałam ich jeszcze. Właściwe znam tutaj mało osobników, niestety. Westchnęłam głośno i mruknęłam coś pod nosem. Kierowali się w moją stronę, zwiesiłam łeb. Szczeniak był obcy...nie powinien tutaj być. Zwróciłam się do niego:
-Słuchaj Cheetos jesteś miłym i grzecznym szczeniaczkiem, ale lepiej wracaj do rodziców.
Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że to małe coś się zgubiło, czarny basior i biała wadera...stali obok mnie.
(Isil? Nathair?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz