niedziela, 21 maja 2017

Od Halta c.d. Yume

Wszystko działo się tak szybko. W jednej chwili staliśmy obok siebie w milczeniu, a w drugiej zdarzyło się... to wszystko. Najpierw usłyszałem coś w rodzaju cichego westchnięcia, ale gdy już miałem to zignorować, kątem oka dostrzegłem nagły ruch oraz usłyszałem dźwięk, jaki towarzyszył dużej spadającej gałęzi uderzającej właśnie o twardy grunt. Gdy już odwróciłem łeb w stronę Yume, dojrzałem jedynie zarys jej tylnich łap oraz ogona. Chociaż czułem silny niepokój a moje serce przyśpieszyło wiedziałem, że jej musiało na chwilę stanąć. Rzuciłem się za nią, ale chcąc złapać ją za ogon spóźniłem się o dosłownie ułamek sekundy, gdyż zabrakło mi zaledwie centymetra. Przeklinając w duchu własną nieuwagę, zacząłem szukać rozwiązania problemu, o ile można nazwać tak całą sytuację. Trafniejsze byłoby użycie chociażby słowa "niebezpieczeństwo". W każdym razie odnalazłem wzrokiem solidnie wyglądające młode drzewo, które zapewne wraz z osuwającą się przez deszcze ziemią znalazło się w tak niecodziennym dla tego typu roślin, miejscu. Obliczyłem szybkość spadania wilczycy oraz odległość, po czym szybko wykrzyczałem komendę, której niespełnienie równało się z samobójstwem. Miałem nadzieję, że poslucha i je wykona, stosując się do wypowiedzi. Jeśli by tego nie zrobiła, spadłaby do wody i miałaby niewielkie szanse na przeżycie. Mogłaby uderzyć mocno łapą wskały i ją złamać, przez co by się utopiła. Mogłaby zrobić to samo, tyle że z głową i stracić przytomność. Mogłaby zostać pod wodą i się udusić. Mogłaby się nadziać na niesione wraz z nurtem rzeki patyki i poważnie się zranić. Nie zdążyłem zbadać, gdzie ta rzeka prowadzi. A więc gdyby udało jej się uniknąć tego wszytkiego, mogłaby opaść z sił na dno, wiedziona całymi kilometrami wraz z wodą. Ale ku memu zadowoleniu, usłuchała mnie i chwyciła się gałęzi drzewa. Udało się jej tak utrzymać, ale gorzej z drzewem. Impet, z jakim na niego wpadła był ogromny i już zdołał wyrwać je do połowy z korzeniami. Z każdą chwilą powoli zsuwało się coraz bardziej, musieliśmy działać szybko. Nie miałem zamiaru żegnać nowo poznanego wilka, i to jeszcze w taki sposób. Tym bardziej, że obiecałem ją oprowadzić po terenach królestwa. Gorączkowo myślałem, co teraz. Wisząca jakieś pięć metrów niżej wadera miała nikłe szanse na przeżycie bez niczyjej pomocy. Przez moment łudziłem się, że może posiada jakąś pomocną w tej sytuacji moc, ale szybko stwierdziłem, że już dawno by jej użyła. Szybko podjąłem decyzję. Stawiając ostrożne kroki, zacząłem powoli, ale stopniowo przyśpieszając, kłaść łapy na twardej, niepewnej skale. Zchodziłem w dół do Yume, mając zamiar pomóc jej się wdrapać na skalną półkę. W momencie, gdy dzielił nas zaledwie metr, kamień pod moją tylnią łapą trzasł i w powietrze wyleciał spory kawał kamienia. Straciłem równowagę, ale udało mi się ją odzyskać poprzez zaczepienie się łapami o prowizoryczne podłoże.
< Yume? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony