Wilczyca nie okazała się wrogo nastawiona, ale mogły to równie dobrze być pozory. Nie wiedziałem co jeszcze może kryć się w tej ciemności, która okazała się nie być jeszcze piekłem. Więc jedna dwie z moich opcji zostały już obalone, została jeszcze jedna poważniejsza. Mogła równie dobrze chcieć zaciągnąć mnie do swojej grupy i dopiero wtedy zaatakować. Miałaby wtedy pewną przewagę i z takiego punktu widzenia to, że poszedłem za nią było głupie. Właściwie to jakkolwiek by nie spojrzeć na tą sytuację to nie powinienem za nią iść, ale... ciemność. To ona sprawiła, że jednak się zdecydowałem, przyciągała mnie i po prostu nie miałem ochoty odchodzić. Dlatego też szedłem. Wadera nie podejmowała żadnego tematu, a mnie to pasowało. Cały czas zachowywałem ostrożność i rozglądałem się, mój wzrok dość szybko zaczął się dostosowywać do warunków tutaj panujących. Nic jednak nie wzbudziło moich podejrzeń, może oprócz tajemniczej wilczycy o której dalej nic nie wiedziałem. Jednak zamiast zastanawiać się jaki jest jej cel zadałem zupełnie inne pytanie.
- Tutaj zawsze jest tu tak ciemno? - spytałem. Moja przewodniczka jednak uparcie milczała. Weszliśmy na jakiś większy kamień i dopiero wtedy się odezwała.
- Witaj w Królestwie Nocy - spojrzałem na nią. Uśmiechała się.
- Królestwo Nocy? - powtórzyłem za nią. Nigdy wcześniej nie słyszałem tej nazwy - Co to takiego?
- Odpowiadając na twoje poprzednie pytanie. - szybko się za to zabiera - Tak zawsze jest tu ciemno. W końcu nazwa mówi sama za siebie. Tam gdzie jest dzień to Królestwo Dnia. Masz jeszcze jakieś pytania? - zatrzymałem się w miejscu, przetwarzając wszystkie informacje. Dopiero też teraz spojrzałem przed siebie i zobaczyłem na polanie różne wilki, czyli jednak mogła to być zasadzka.
- Tak mam. Z jakiego powodu mnie tutaj przyprowadziłaś? - spytałem. Opcje właściwie były dwie 1. z jakiś powodów potrzebują rozrywki i walki z obcym 2. chce bym do nich dołączył, co pasowałoby do jej wcześniejszego pytania o moje poszukiwania watahy.
- Czy to nie oczywiste? - zerknęła na mnie i również się zatrzymała. Nikt mnie jeszcze nie zaatakował, więc bardzie w tej chwili prawdopodobna była wersja 2. Zerknąłem jeszcze raz na te wszystkie wilki, które właściwie nie zwróciły na nas większej uwagi.
- Rozumiem, że rozmawiam z Alphą - stwierdziłem przypominając sobie, że jest właścicielką tych terenów.
- Dokładnie.
- Dlaczego chcesz mnie przyjąć? - spytałem. Zazwyczaj Alphy nie są zbyt otwarte na obcych.
- Możesz być przydatny - stwierdziła otwarcie. Nie byłem do końca pewien czy to dobry pomysł, ale chyba dobrze będzie mieć jakiś sens. Jakieś obowiązki. Zwłaszcza w takich warunkach, cały czas ciemność. To brzmiało jak idealne miejsce dla mnie. Może nawet nie będę musiał zbytnio udzielać się w życiu towarzyskim.
- Niech będzie.
- Może byś się przedstawił - zaproponowała Alpha, a na jej pysku pojawił się figlarny uśmiech, który nie powiem lekko mnie zdziwił. Nie pasował do typowego opisu przywódczyni, a tym bardziej do takiej żyjącej w ciągłej ciemności.
- Nathair - odpowiedziałem.
Dakota?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz