Woda, woda, wszędzie woda. Przeskakiwałam przez strumyki, kałuże u większe wodospady. Kto by pomyślał, że woda może być tak denerwująca. W końcu się zatrzymałam i napiłam trochę wody. Minęłam jakąś grupkę wilków, które gapiły się na mnie dziwnie, 3 sarny, 1 żabę i gałąź. W końcu dotarłam na granicę. Odrobinkę nudno. Był wczesny ranek, zaskakująco wcześnie dzisiaj wstałam. Rosa moczyła mi futro, co nie było tym razem takie przyjemne, gdyż już zmoczyłam się w kałużach. Trawa nie była tutaj urodzajna, ale jednak nadawała temu miejscu uroku. Zaczęłam grzebać łapą w ziemi. Matko.... nudzej być nie mogło? Wzięłam do łapy jakiś kawałek patyka, i nabazgrałam w ziemi nazwę jaka smoka. Gry tylko to zrobiłam, z ziemi wyłoniło się jajo. Heh, jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłam. Gdy dotknęłam skorupki, jajko zaczęło pękać. E no, hej! Czy ja wszystko muszę zepsuć? Przecież to mogło być takie fajne jajko do mojej kolekcji rzeczy znalezionych. Gdy jajko pękło, wyłoniła się z niego... jaszczurka. A nie, chwila. To był biały smok wielkości jaszczurki. Mały biały smok, z niebiesko-białymi skrzydłami, oraz rządkiem nie za bardzo nie bezpiecznych kolców na grzbiecie. Smok popatrzył na mnie dziwnie. Takie wielkie jajo, a taki mały gad. Życie mnie coraz bardziej zaskakuje. Smok zaczął się na mnie gapić.
- No co? - zapytałam. - spadaj, chyba masz do kąt iść. - ten nadal się gapił. No tak... przecież go stworzyłam. A nie, przepraszam. Ja stworzyłam jajko, ON ( albo ona ) się z niego chamsko wykluł. Miałam ochotę wrzucić tą jaszczurkę do stawu.
- Spoko. Siedź se tutaj. - burknęłam, wstałam, i poszłam. Parę kroków dalej odwróciłam głowę. Była tylko skorupka jajka. Uśmiechnęłam się sama do siebie stylem ,, Heh, wiedziałam że sobie pójdzie" Gdy moja głowa wróciła do normalnego stanu przede mną na ziemi siedział smok, i gapił się na mnie. Popatrzyłam na niego spode łba.
- Czyli nie odpuścisz. - mruknęłam. Ten tylko " skrzeknął" Czy co to wogóle było, i po mojej łapie wspiął się na mój grzbiet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz