niedziela, 21 maja 2017

Od Nathair'a CD Isil

Nie miałem czasu by zastanawiać się nad słowami wadery, gdyż znów mogłoby się to skończyć boleśnie. Walczyłem z wieloma przeciwnikami naraz co nie było łatwe. Największą ich siłą była liczebność i umiejętność latania. Ale pomimo tego, że byłem sam (nie liczyłem ukrywającej się wadery) to nawet sobie radziłem i właściwie zostało mi już tylko paru przeciwników, gdy usłyszałem krzyk białej wilczycy.
- Chyba nadlatuje ich więcej! - od razu odwróciłem się w jej kierunku. Nie kłamała. W moim kierunku leciała kolejna chmara i to o wiele większa niż poprzednio. To nie mogło się skończyć dobrze, musiałem coś wymyślić i to szybko, jednocześnie cały czas walcząc. Już obecne na polanie nietoperopodobne stworzenia nie dawały za wygrane i podgrzane nadchodzącą pomocą atakowały z jeszcze większą pasją. Cały zbryzgany byłem ich i swoją krwią.
Moje możliwości wyglądały następująco 1. walczyć tak dalej i liczyć na swoje umiejętności nabyte przez lata, tyle że w tym wypadku mogło się to źle dla wilczycy skończyć 2. próbować uciekać, co raczej się nie uda 3. użyć mocy, co będzie zapewne bardzo bolesne, ale jednocześnie tylko to nas może uratować. Nie miałem wyboru, wytężyłem całą swoją moc i namierzyłem wszystkie układy krwionośne w pobliżu - było ich naprawdę dużo - nie tracąc czasu po prostu je rozsadziłem. Cała chmara nietoperejhków po prostu spadła na ziemię. Jedyną widoczną oznaką tego co się stało były stróżki krwi wydobywające się z pysków i oczu tych zwierząt.
- Co ty zrobiłeś? - spytała wadera wynurzając się spod krzaków. Adrenalina wciąż krążyła mi we krwi i w pierwszej chwili miałem zamiar ją skrytykować, czy coś, ale przypomniałem sobie, że nie mogę. Już wystarczająco dzisiaj działałem pod wpływem emocji i źle ją oceniłem. Wziąłem ją za tchórza, kto by się spodziewał, że może być niewidoma? Może gdybym się postarał to bym się domyślił, ale byłem dziś wyprowadzony z równowagi, to wszystko przez tą noc i te wspomnienia.
- To nie ważne - powiedziałem przyjmując swój zwykły obojętny ton - Po prostu chodźmy zanim pojawi się ich tutaj więcej. Lubią się gromadzić - powiedziałem i ruszyłem przed siebie, ale zaraz się zatrzymałem, przypomniałem sobie, że ona tego nie widzi.
- Ale...
- Idziemy w twoje prawo. Ruszamy w tej chwili jeśli nie chcesz mieć do czynienia z kolejną ich falą - mimo iż starałem się nad sobą panować to znów byłem zbyt ostry. Naprawdę dziś nie będę się do niczego nadawał... zwłaszcza, że zaczynałem czuć mrowienie we krwi, które zwiastowało jak wiele bólu będzie mnie kosztować to użycie mocy. Nie miałem pojęcia ile mam czasu mi zostało, dlatego też chciałem ją jak najszybciej odstawić do Aphy. Nietoperejki tak naprawdę raczej się tutaj w najbliższym czasie nie pojawią, ale musiałem skłamać. Głupotą byłoby ujawniać swoją słabość.
- No dobrze - powiedziała i ruszyła w wyznaczonym przeze mnie kierunku. Chicho odetchnąłem i również ruszyłem tym razem idąc obok niej, a nie przed nią.
- Po lewej masz drzewo.
- Radziłam sobie wcześniej bez twoich wskazówek jakbyś nie zauważył - warknęła poirytowana, więc zamilkłem. Miała rację, więc nie było nic co mógłbym teraz powiedzieć. Zresztą cisza pasowała mi o wiele bardziej niż bezsensowna rozmowa.

Isil? Wiem nie powala .-.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony